Mity

Ilekroć mam przyjemność porozmawiać o technikach historycznych z osobami, które jeszcze przygody z nimi nie rozpoczęły, uświadamiam sobie, jak wiele wokół technik owych narosło mitów. Dotyczących kosztów, metod i warunków pracy, poziomu trudności czy wreszcie wyglądu samych zdjęć. Poniżej postaram się odnieść przynajmniej do części z nich.

Techniki historyczne są kosztowne

Jak w większości mitów, i w tym jest ziarnko prawdy. Problem w tym, że jest to jedynie niewielkie ziarnko. Faktycznie, niektóre techniki historyczne, takie, jak platynotypia, wymagają użycia kosztownych odczynników i wiążą się z dużą inwestycją przed rozpoczęciem pracy. Prawdą jest również, że niektóre techniki wymagają specjalnego sprzętu, w szczególności kamery wielkoformatowej. Tyle tylko, że sprzęt ten wcale nie musi być bardzo kosztowny.

W znakomitej większości wypadków, prawda wygląda zupełnie inaczej, a techniki historyczne wcale nie okazują się być droższymi niż fotografia cyfrowa (często są wręcz tańsze). I tak:

a) w znakomitej większości przypadków, najdroższym elementem jest papier, na którym wykonujemy zdjęcie, a koszt pozostałych odczynników jest właściwie pomijalny. Koszt papieru wahać będzie się od jednego, może dwóch złotych za arkusz A4 bądź A3, do kilkunastu w przypadku papierów najwyższej jakości, przeznaczonych do tworzenia odbitek archiwalnych. Koszt pozostałych odczynników w większości technik nie przekroczy jednego, może dwóch złotych za odbitkę w formacie 18x24cm.

Dla porównania, odbitka 18x24cm najniższej jakości wykonana w minilabie to kilka złotych, wydruk wysokiej jakości spełniający standardy archiwalności to nawet 500zł za metr kwadratowy, czyli ponad 50zł za format A3. Jest to koszt wyższy, niż nawet w przypadku najdroższych technik takich, jak platynotypia czy mokry kolodion.

b) większość technik historycznych nie wymaga specjalnych aparatów czy innego osprzętu. Negatyw możemy przygotować z pliku cyfrowego za pomocą domowej drukarki (w zależności od techniki, koszt użytej folii wyniesie od 1,3 do 10 zł za odbitkę A4). Dodatkowo, nie ma żadnego powodu, dla którego niezbędne byłoby użycie atramentów oryginalnych (wszak kolor negatywu nie musi być idealny).

Nawet jeśli potrzebny jest nam aparat wielkoformatowy (tak, jak ma to miejsce w przypadku kolodionu), częstokroć będzie on tańszy od najtańszej lustrzanki (aktualnie na allegro są co najmniej dwa aparaty, których cena nie przekracza tysiąca złotych).

Oczywiście, czasami pojawiają się sytuacje wymagające b. kosztownego sprzętu, ale dzieje się tak zwykle wtedy, gdy chcemy wykonywać zdjęcia w szczególnie dużych formatach. O ile kamera 18×24 cale to tysiąc, może 1500zł, o tyle kamera 50×60 z obiektywem kosztować będzie wiele tysięcy.

Techniki historyczne wymagają rozbudowanego zaplecza

Tu sytuacja jest podobna. Istnieją techniki, które wymagają inwestycji w ciemnię, czy wyposażenie laboratoryjne. Nie wyobrażam sobie np. robienia dagerotypii bez sprzętu gwarantującego bezpieczeństwo, ani np. pracy nad emulsjami fotograficznymi bez własnej ciemni i prostego sprzętu laboratoryjnego. W przypadku jednak znakomitej większości technik, kompletne i funkcjonalne wyposażenie można zebrać za 200, maksymalnie 300 zł, a przestrzenią roboczą może być dowolne właściwie pomieszczenie, nawet łazienka. Całość sprzętu do technik takich jak cyjanotypia, odbitka albuminowa, guma dwuchromianowa, odbitka olejowa, papier solny czy platynotypia (i wielu innych), zmieści się w szafce łazienkowej.

Techniki historyczne wymagają wieloletniej nauki i głębokiej wiedzy chemicznej

Tu wszystko zależy od techniki. Proste techniki żelazowe, takie jak np. cyjanotypia wymagają, co najwyżej, uważnego przeczytania instrukcji dołączonej do opakowania. Z pewnością nie pozwoli to opanować wszystkich tajników, ale pozwoli rozpocząć pracę z dobrymi rezultatami. Inne techniki są bardziej skomplikowane, niejednokrotnie o wiele bardziej. Opanowanie którejkolwiek techniki na poziomie mistrzowskim to faktycznie sporo pracy. Z drugiej jednak strony; opanowanie lustrzanki cyfrowej wcale nie jest prostsze; owszem, można jej używać w trybie auto, ale poznanie i okiełznanie wszystkich funkcji to wiele godzin pracy (co widać na każdym kursie dla początkujących). Podobny czas wystarczy do poznania podstaw najtrudniejszej nawet techniki. Do mistrzostwa to nie wystarczy, ale podobnie rzecz ma się z fotografią cyfrową, gdzie mistrzowskie opanowanie warsztatu, obróbki komputerowej, to już nie tygodnie ale lata pracy.

Obraz powstały w technikach historycznych ma bardzo niską jakość

Ten mit to akurat wierutna bzdura. W znakomitej większości przypadków ‚zła’ jakość obrazu wynika z przyczyn bardzo prozaicznych, takich, jak brak umiejętności fotografa, kiepskiej jakości odczynniki, czy wreszcie zły skan (iluż z nas ocenia wygląd technik nie obejrzawszy ani jednego oryginału). Odrębną kwestię stanowią techniki, gdzie ‚niedoskonała’ jakość może wynikać ze świadomej decyzji fotografa, jak dzieje się w przypadku choćby gumy dwuchromianowej pozwalającej na uzyskanie właściwie dowolnych rezultatów. Wystarczy jednak uświadomić sobie, że znakomita większość słynnych fotografii z wieku 19tego i początku 20tego powstała z wykorzystaniem technik uznawanych dziś za historyczne bądź szlachetne, by zrozumieć , że jakość obrazu wcale nie musi być niska. Wystarczy pomyśleć o pracach Steichena. Stigitza, Bułhaka, Mikolascha czy Atget’a. Warto też pamiętać, że wiele z niezrównanej jakości zdjęć Penn’a to platynotypie.

Techniki historyczne są niebezpieczne dla zdrowia

I tu prawdziwość mity zależy od techniki. Taka, na przykład, cyjanotypia nie stanowi niebezpieczeństwa większego, niż, np. wybielacz do tkanin ( i to pomimo groźnie brzmiącej nazwy). Za wyjątkiem niezwykłych przypadków nieostrożności (zjedzenie odczynników, wtarcie ich w oczy), odbitka albuminowa czy papier solny mogą co najwyżej spowodować poplamienie ubrań i przestrzeni roboczej). Inne techniki, takie jak mokry kolodion czy guma dwuchromianowa faktycznie wiążą się z wykorzystaniem odczynników toksycznych i wymagają wyższej niż fotografia cyfrowa ostrożności. Zwykle jednak bardzo proste środki bezpieczeństwa takie, jak rękawice nitrylowe czy fartuch laboratoryjny, stanowią wystarczające zabezpieczenie.

Techniki historyczne są czasochłonne

I tu rzecz ma się podobnie do mitów wcześniejszych; jedne są, inne nie. Taka guma dwuchromianowa faktycznie zajmuje mnóstwo czasu; nawet w wersji warszawskiej, o wiedeńskiej nie wspominając. Z drugiej strony, jest wiele technik, które wiele czasu nie zajmują; weźmy na przykład odbitkę albuminową, która ostatnio dołączyła do moich ulubionych technik. Jeśli w niedzielny poranek zrobię sesję wielkim formatem fotografując na kliszy RTG, tego samego dnia wieczorem będę miał gotowe odbitki wystawowe; powiedzmy cztery (więcej zwykle z sesji nie wybieram). No to proszę, rączka w górę, kto skończy sesję cyfrową o 13, a o 19 ma gotowe odbitki wystawowe? Albo chociaż skończone, porządnie obrobione zdjęcia? A przecież podany czas musiał mi wystarczyć nie tylko do wykonania odbitek ale również do opracowania negatywów.

2 Comments

  1. Barbara

    Też niejednokrotnie nasłuchałam się takich irracjonalnych historii na temat technik szlachetnych. Fajnie, że ktoś poruszył w końcu ten temat :) Najbardziej denerwuje mnie, gdy ktoś mówi, że to nieopłacalne, kosztowne, a i jakość taka kiepska, nietrwała…Normalnie gotuję się w sobie :) Pozdrawiam i dzięki za ten artykuł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Current day month ye@r *